Wiele kobiet w trosce o zachowanie urody zadaje sobie pytanie, kiedy powinny rozpocząć stosowanie zabiegów z zakresu medycyny estetycznej.

Czy właściwym momentem jest pojawienie się denerwujących zmarszczek na czole? Czy iść za radą zaufanej przyjaciółki, która poddaje się już takim zabiegom? A może postawić sobie matematyczną granicę, dajmy na to 30-ego, 40-ego roku życia?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Każda z nas, kobiet dojrzewa do wspomnianej decyzji w inny sposób – i nie zawsze zgodnie z obiektywnym stanem rzeczy. W powszechnym mniemaniu zabiegi, np. z użyciem toksyny botulinowej zarezerwowane są dla mocno dojrzałych kobiet. Nic bardziej mylnego.

Zdarzają się dziewczyny dwudziestoparoletnie z niezwykle nasiloną mimiką, takie które podczas śmiechu czy ożywionej rozmowy „pracują“ dosłownie całą twarzą, marszcząc ją kilkakrotnie mocniej niż przeciętny człowiek. Z czasem te powtarzające się zagniecenia skóry utrwalają się w postaci zmarszczek tzw. statycznych, czyli występujących niezależnie od wyrazu twarzy. Porównać to można do zagniecenia kartki papieru – nawet po jej rozprostowaniu pozostaje ślad. Właśnie u takich osób botoks w rozsądnie dobranych dawkach eliminuje problem utrwalania się zmarszczek.

Jest to zabieg przede wszystkim profilaktyczny i najlepsze efekty przynosi u stosunkowo młodych kobiet.

W każdym wieku warto odżywiać skórę zabiegiem mezoterapii igłowej, bowiem nawet najdroższy krem zamknięty w biżuteryjnym słoiczku nie dotrze do warstwy skóry właściwej.

Zachowajmy umiar i rozsądek. Mimo nadciągającej burzy nowych technologii, medycyna estetyczna powinna być jednak coraz mniej inwazyjna.